Bitwa nad rzeką Trebią miała miejsce 18 grudnia 218 r. p.n.e. w czasie II wojny punickiej. W starciu tym kartagińska armia dowodzona przez Hannibala Barkasa rozbiła rzymskie legiony pod wodzą Tytusa Semproniusza Longusa.
Wojny punickie
Po klęsce Pyrrusa w Italii, Republika Rzymska zyskała na Półwyspie Apenińskim pozycję hegemona, natomiast Sycylia została podzielona między Kartaginę (część zachodnia wyspy) i Syrakuzy (część wschodnia). Jedynym niezależnym miastem na wyspie pozostała Messana. Zagrożeni przez Syrakuzy rządzący Messaną Mamertyni poprosili o pomoc Kartagińczyków: pozwolili im zająć port i miejskie umocnienia. Gdy jednak Kartagińczycy poszli o krok dalej i chcieli narzucić Messańczykom zwierzchnicywo polityczne, ci zwrócili się do Rzymian. Rzymianie chętnie wmieszali się do konfliktu rozpoczynając z Kartaginą I wojnę punicką (264−241 r. p.n.e.).
Na początku wojny Kartagina dysponowała najsilniejszą flotą w basenie Morza Śródziemnego, natomiast Rzymianie dysponowali silną armią lądową. By armia lądowa Rzymu mogła zostać w pełni wykorzystana, Republika potrzebowała silnej floty. Rzymianie podjęli ogromy wysiłek i taką flotę zbudowali niemal od podstaw. Dzięki opracowaniu tzw. kruków czyli pomostów łączących własny okręt z wrogą jednostką i zastąpieniu taktyki taranowania taktyką abordaży Rzymianie uzyskali przewagę na morzu. Republika Rzymska, choć mocno wycieńczona, wyszła z wojny zwycięska. Kartagińczycy musieli zapłacić ogromną kontrybucję i wycofać się z Sycylii. W 238 r. p.n.e. Rzym zażądał dodatkowego trybutu i zrzeczenia się Kartaginy z praw do Sardynii. Kartagina nie była jeszcze gotowa do kolejnej konfrontacji i musiała przyjąć upokarzające warunki.
Tymczasem w 238 r. p.n.e. do Hiszpanii wyruszyła kartagińska wyprawa dowodzona przez Hamilkara Barkidę. W ciągu kilkunastu lat Kartagina podbiła niemal całą wschodnią Hiszpanię. Nowe posiadłości z nawiązką uzupełniły straty odniesione w I wojnie punickiej. Na przełomie 226 i 225 r. p.n.e. Rzym zawarł z Kartaginą umowę o podziale wpływów w Hiszpanii: rzeką graniczną stała się Ebro.
Gdy w 220 r. p.n.e. Hannibal Barkas obległ zbuntowany Sagunt, nie łamał żadnego traktatu, gdyż miasto leżało na południowym brzegu Ebro. Akcja Kartagińczyków wywołała jednak zbrojną interwencję Rzymian, którzy dążyli do kolejnej rozprawy z Afrykańczykami. Wydarzenia te stały się bezpośrednią przyczyną wybuchu II wojny punickiej.
Na czele 50 tys. piechoty, 10 tys. jazdy i kilkudziesięciu słoni bojowych Hannibal wyruszył wiosną 218 r. p.n.e. z Hiszpanii w kierunku Italii. Dysponując nieliczną flotą musiał wybrać trudną i niebezpieczną lądową drogę przez alpejskie przełęcze. W czasie przeprawy armia kartagińska poniosła znaczne straty (szczególnie dotkliwa była strata większości słoni, których w Italii Hannibal nie mógł uzupełnić), ale przeniesienie działań wojennych za Alpy uchroniło Kartaginę przed desantem legionów w Afryce Północnej. Zagrożeni od połnocy Rzymianie właśnie tam skierowali dowodzoną przez Tytusa Semproniusza Longusa armię inwazyjną.
Przebieg bitwy
Wrogie armie rozbiły obozy na przeciwnych brzegach rzeki Trebii w pobliżu ujścia do Padu. Sempromiusz Longus zamierzał wydać bitwę Hannibalowi przed wygaśnięciem jego mandatu na stanowisku konsula. Galijscy szpiedzy donieśli o tym karagińskiemu wodzowi, który postanowił to wykorzystać i przygotował na Rzymian zasadzkę. Większość swojej armii (ok. 27 tys. piechoty, 9 tys. jazdy i około 15 słoni) Hannibal ustawił w pewnej odległości przed rzeką, natomiast 1000 piechurów i taką samą liczbę jeźdźców pod dowództwem swojego brata, Magona, ukrył w parowie niewielkiego strumienia.
Chcąc sprowokować Rzymian do ataku Hannibal wysłał część jazdy na drugi brzeg rzeki. Semproniusz Longus okazał się bardzo niecierpliwy i rzucił całą swoją armię (36 tys. legionistów, 3 tys. lekkozbrojnych i 4 tys. jazdy) na wroga. Kartagińska jazda nie zamierzała jednak walczyć samotnie z przeważającymi siłami wroga i wycofała się z powrotem do sił głównych. Ustawiona w tradycyjnym potrójnym szyku z jazdą na skrzydłach armia rzymska, po odparciu „ataku” przeszła do uderzenia i rozpoczęła forsowanie rzeki.
Dzień 18 grudnia 218 r. p.n.e. był zimny, padał śnieg, woda w rzece była lodowata, a Rzymianie nie zdążyli nawet zjeść śniadania. Na przemoczonych i zmarzniętych legionistów z impetem uderzyła wypoczęta armia Hannibala. Bardzo szybko pierwsze szeregi rzymskie zostały rozbite i zmuszone do ucieczki, bój wyrównał się dopiero, gdy do akcji weszły bardziej doświadczone jednostki drugiej i trzeciej linii. Na skrzydłach doborowa jazda Hannibala zdołała rozbić mniej liczną rzymską kawalerię i zmusiła ją do odwrotu. Na placu boju pozostała jedynie rzymska piechota.
W tym czasie na walczących na lewym skrzydle galijskich sprzymierzeńców Hannibal wysłał wszystkie słonie bojowe. Galowie, którzy nigdy wcześniej nie widzieli takich bestii, szybko spanikowali i opuścili pole bitwy. Na pozostałą rzymską piechotę spadł od tyłu atak kartagińskiej jazdy oraz ukrytego oddziału Magona. W jednej chwili zorganizowana armia zamieniła się w bezwładną masę uciekinierów. Tylko ścisłe centrum rzymskiej armii zdołało utrzymać szyk, przebić się przez szeregi Afrykańczyków i w porządku wycofać się do pobliskiej Placencji.
Bitwa nad Trebią zakończyła się druzgocącą klęską legionów. Na placu bitwy poległo lub dostało się do niewoli 20 tys. ludzi, czyli połowa armii. Straty Kartagińczyków nie są znane, ale nie były duże. Zwycięstwo otworzyło Hannibalowi drogę do południowej Italii.