Wyjazd Bony do Włoch i jej ostatnie chwile, niespodziewana śmierć, trucizna za truciznę.
Królowa Bona, wdowa po Zygmuncie I Starym, powróciła do ojczystego kraju 13 maja 1556 roku, wioząc ze sobą 24 wozy załadowane po brzegi kosztownościami wywiezionymi z Polski. Opuszczała Polskę z ogromną niechęcią syna króla Zygmunta Augusta i polskich poddanych. W październiku 1557 roku poprzez Jana Wawrzyńca Pappacodę udzieliła ogromnej pożyczki królowi hiszpańskiemu Filipowi II, tj. 430 000 dukatów, co miało pomóc mu w obronie Neapolu przed Francuzami.
Po zawarciu transakcji nabrała podejrzeń co do uczciwości Pappacode i nakazała go śledzić. Nagle 8 listopada Bona zapadła na zdrowiu, a sześciu lekarzy było bezradnych. Wszystko wskazywało na to, że zaufany Bony, Pappacoda był na usługach Habsburgów. Okazuje się, że był bardzo chciwy i sprzedajny. Usiłował wymusić zapis w testamencie na rzecz Filipa II Habsburga. Przekupił lekarza Gio Antonio di Matera, aby aplikował truciznę powoli działającą, zaś następną dawkę podał kucharz nadworny. 17 listopada Bona, będąc na wpół przytomną podpisała testament podsunięty przez Pappacodę, czyniąc głównym sukcesorem dóbr księcia Bari króla Hiszpanii Filipa II.
Jednak nazajutrz czując się lepiej odwołała ten testament i zrobiła nowy na rzecz swego syna Zygmunta Augusta, córek, które dostały po pięćdziesiąt tysięcy dukatów z pożyczonych Filipowi, a Pappacodzie przypadło znacznie mniej niż wcześniej. 19 listopada o czwartej nad ranem Bona umarła otruta. Pappacoda okradł zamek ze wszystkiego. Bona była świadoma, że jest podtruwana i kazała lekarzowi wypić łyk z pucharu, jednak nie wiedziała, że w sąsiedniej sali jest odtrutka. Pappacoda jednak ukrył ją, bo medyk też musiał umrzeć.
Niedługo po śmierci królowej wszyscy zamieszani w to również umarli, co wstrząsnęło również urzędnikami, którzy w styczniu 1558 roku przejęli dobra po zmarłej w imieniu króla Hiszpanii. Zygmunt August podjął starania o zwrot pożyczki, jednak bezskutecznie.
W Polsce nie żałowano Bony, bo za życia bano się jej, gdyż pochodziła ze słynnej rodziny, gdzie trucie było codziennością. Nawet syn jej odwiedzał ją w rękawiczkach. Podejrzewano ją o liczne otrucia i o otrucie Barbary Radziwiłłówny, jednak nigdy jej tego nie udowodniono. Jednakże wiadomo na pewno, że była gospodarna i miała silną osobowość.