Po latach zaciętych walk pomyślano o pokoju. Ułatwiło go wycofanie się Szwedów z terytorium Polski, a także niespodziewana śmierć ich króla. W traktacie oliwskim (zawartym 3 maja 1660 roku) Jan Kazimierz zrzekł się wszelkich praw do korony Szwecji, ta natomiast rezygnowała z jakichkolwiek nabytków terytorialnych kosztem Polski, poza obszarem północnych Inflant (aż do Dźwiny), które już wcześniej de facto posiadała. Przy Rzeczypospolitej pozostawała ich południowo-wschodnia część z Dyneburgiem (jako tak zwane Inflanty polskie). Był to więc powrót do stanu rzeczy sprzed wojny; za utrzymanie swych posiadłości Polska zapłaciła jednak ruiną gospodarczą i poważnym osłabieniem politycznym. Winą obarczano najeźdźców, fatalizm losów, wreszcie arian (braci polskich), których – jako bluźnierców ściągających gniew Boży na baj – sejm 1658 roku skazał na banicję. Przez pewien czas zastanawiano się nad wygnaniem zamiast arian – Żydów. Szlachta ich jednak potrzebowała, a katolickie społeczeństwo mniej drażnili od związanych wspólnotą pochodzenia „heretyków”.
Podobnie jak na północy, tak i na wschodzie Polska chciała za cenę pewnych ustępstw powrócić do stanu rzeczy sprzed 1648 roku. Pragnienie to znalazło wyraz w ugodzie hadziackiej (wrzesień 1658 roku), zawartej po śmierci Chmielnickiego z nowym atamanem kozackim, Janem Wyhowskim (notabene z pochodzenia szlachcicem polskim). W myśl postanowień układu trzy województwa, mianowicie: kijowskie, bracławskie i czernihowskie, miały tworzyć Wielkie Księstwo Ruskie, pozostające pod władzą atamana oraz zarządzane przez własną administrację. Starszyzna kozacka otrzymywała przywileje szlacheckie, jej reprezentanci zyskiwali zaś prawo zasiadania w sejmie (a biskupi prawosławni w senacie). Ugoda hadziacka, przekształcająca Rzeczpospolitą szlachecką w wolny związek trzech prowincji: Korony, Litwy i Rusi, przychodziła co najmniej o dwadzieścia lat za późno, dlatego też znalazła poparcie jedynie wśród części starszyzny kozackiej. Większość straciła już wiarę w dobre intencje Polski, chłopstwo ukraińskie zaś nie bez racji widziało w ugodzie nową próbę restauracji systemu pańszczyźnianego na tej ziemi.
Niebawem też powstanie ludowe, skierowane przeciwko Wyhowskiemu, przekreśliło skutki układu; Jerzy Niemirycz, jeden z najbogatszych magnatów kresowych, desygnowany na kanclerza Wielkiego Księstwa Ruskiego, został zabity przez przeciwników unii. Sama Ukraina zaś stała się obiektem wojny polsko-rosyjskiej, która rozgorzała na nowo w 1659 roku.
Działania wojenne trwały, ze zmiennym szczęściem, przez przeszło pięć lat. Dopiero bowiem w 1664 roku rozpoczęto pertraktacje pokojowe, które – po trwających blisko trzy lata przetargach – doprowadziły do rozejmu w Andruszowie (styczeń 1667 roku). Zgodnie z jego postanowieniami Dniepr uznano za granicę obustronnych posiadłości na Ukrainie, a ziemie smoleńska i czernihowsko-siewierska przypadły Rosji. Otrzymała ona również Kijów, formalnie na dwa lata, w praktyce na stałe. Układ andruszowski stanowił potwierdzenie załamania się pozycji Polski na arenie międzynarodowej, wzmocnić ją były w stanie jedynie reformy ustrojowe.