Od wczesnego średniowiecza, zapewne gdzieś od schyłku VII wieku, możemy mówić już o ciągłości naszych dziejów. Oczywiście na powstanie wspólnoty państwowej trzeba było jeszcze długo czekać, ale od tamtych czasów nieprzerwanie rozwijało się społeczeństwo zamieszkujące ziemie między Karpatami i Bałtykiem.
80 procent powierzchni kraju porośnięte było lasem. Bardziej zwarte obszary osadnicze grupowały się nad górną i środkową Wisłą, środkową Wartą i środkową Odrą. Tam dalej się rozwijało rolnictwo, korzystając z doświadczeń poprzednich pokoleń oraz unowocześniając technikę i narzędzia pracy. Jeszcze od okresu lateńskiego ulepszano formę nawożenia, stosując odchody bydlęce i odpadki organiczne. Od około II weku n.e. rozpowszechniało się żelazne radio, lepiej spulchniające górne warstwy gleby. Osiągnięcia te szły w parze ze zmianami klimatycznymi, widocznymi w większej wilgotności gleby i wyrównaniu średniej temperatur rocznych.
Nastąpiły też zmiany w uprawach. Jeśli w okresie rzymskim – jak wykazały badania prowadzone nad Obrą – dominowały uprawy ogrodowe roślin strączkowych i rzepy, to we wczesnym średniowieczu coraz większe znaczenie miała uprawa żyta i owsa, a następnie pszenicy i prosa. Nie można, rzecz prosta, mówić o wysokiej wydajności zbóż. Zapewne z jednego ziarna otrzymywano od półtora do dwóch i pół ziarna, ale wystarczało to do stopniowej odbudowy potencjału demograficznego, co w konsekwencji prowadziło do zajmowania nowych obszarów pod uprawę, do kolonizacji terenów puszczańskich.
Wydaje się, że wtedy podstawową rolę zaczęła odgrywać organizacja sąsiedzka – opole. Nie tylko było ono jednostką gospodarczą, ale także – czego świadectwa, daniny opolne, widzimy jeszcze w XIII wieku – stanowiło coraz wyraźniej podstawową instytucję organizacji społecznej. Trudno sądzić, by we wczesnym średniowieczu była ona identyczna na całym obszarze dzisiejszej Polski. Kształtowała się rozmaicie w zależności od warunków naturalnych, takich jak gleby, wodna i lądowa sieć komunikacyjna, oraz od kontaktów z obszarami bardziej rozwiniętymi politycznie i kulturalnie. Słuszny jest zapewne pogląd o istnieniu wielkich i małych plemion, ale niekoniecznie wszystkie małe plemiona musiały należeć do szerszych wspólnot, a niektóre wielkie nie dzieliły się na mniejsze jednostki, różniące się obyczajami i nazwą.