Pożycia monarchy w Polsce pierwszej połowy XVII wieku systematycznie słabła; wspominaliśmy już o zmniejszeniu jego uprawnień w wyniku rokoszu Zebrzydowskiego. Z dalszych ograniczeń tego typu należy wymienić pozbawienie monarchy prawa decydowania o indygenatach (1641) czy zakazanie mu werbunku wojska bez zgody sejmu (1646). Równocześnie jednak opinii o władzy króla w ówczesnej Rzeczypospolitej nie należy kształtować wyłącznie na podstawie ograniczających ją aktów prawnych. Wbrew mm bowiem obu Wazom (Zygmuntowi III i Władysławowi IV) udało się zatrzymać w swych rękach faktyczny ster rządów w państwie. Przy pomocy stronnictwa dworskiego, jak również zręcznie wygrywając antagonizmy magnacko-szlacheckie, władcy ci dość często potrafili przeforsować na sejmie dogodne dla siebie uchwały.
Było to o tyle istotne, iż mało który parlament ówczesnej Europy |poza może angielskim połowy XVII wieku) miał tak szerokie kompetencje jak polski. Co więcej, w pierwszej połowie XVII wieku została ostatecznie prawnie potwierdzona zasada nadrzędności izby poselskiej w stosunku do senatu. Jest rzeczą nader charakterystyczną, że wzrost roli magnaterii nie znalazł odbicia w polityczno-prawnej strukturze ówczesnej Rzeczypospolitej. Przeciwnie, kontrolujący króla senatorowie-rezydenci zostali podporządkowani izbie poselskiej, według której mieli być stróżami praw i wolności szlacheckich. Ich uchwały, sporządzone na piśmie, musiały być (od roku 1607) przedstawione sejmowi, To pośredniczenie pomiędzy monarchią a szlachtą dawało wyższej izbie polskiego parlamentu „nieograniczone wprost możliwości balansowania na fali zmieniających się koniunktur politycznych i ich wygrywania” (Henryk Olszewski). W tych warunkach raczej senat stał się miejscem, gdzie zapadały ważne dla państwa decyzje. Pracował on zresztą sprawniej od i2by poselskiej, która nieraz rozchodziła się bez powzięcia wiążących uchwał (już w pierwszej połowie XVII wieku zakończyło się w ten sposób sześć sejmów). Wzrosła natomiast niepomiernie rola sejmików. Przejęły one znaczną część kompetencji organów centralnych i prowincjonalnych, między innymi uzurpując sobie prawo do decyzji w sprawach poboru podatków (od 1613 roku). Ta decentralizacja systemu skarbowego sprawiła, iż do kasy państwa wpływało coraz mniej dochodów.
Uchwalone na sejmikach, dość często z inspiracji magnatów, instrukcje poważnie ograniczały swobodę działania posłów, przyczyniając się do dezorganizacji prac sejmu. Magnateria uzależniała od siebie szlachtę na różne sposoby; średnią i zamożniejszą pozyskiwała frazesem o obronie „złotej wolności”, z drobniejszej i uboższej czyniła oficerów chorągwi nadwornych, krzykaczy sejmikowych, uniemożliwiających przeforsowanie niemiłych wielmożom wniosków, a także administrację dominialną trzymającą w ryzach chłopów: W czasie gdy stała armia koronna liczyła sobie zaledwie 4000 żołnierzy (połowa XVII wieku), tacy „królewięta kresowi” jak Jeremi Wiśniowiecki czy Dominik Zasławski mogli w razie potrzeby zgromadzić kilkutysięczną armię. W ten sposób zarówno obrona państwa na zewnątrz, jak i obrona szlacheckiego stanu posiadania wewnątrz Rzeczypospolitej przestawała spoczywać wyłącznie na barkach władzy centralnej, którą zaczęła w tym wyręczać warstwa magnacka. Sama zresztą szlachta przestawała dostrzegać potrzebę istnienia silnego aparatu wykonawczego, skoro jego funkcje były stopniowo przejmowane przez państewka poszczególnych magnatów. Obsadzali oni także urzędy centralne, uniezależniając je w dużym stopniu od władzy monarszej. Znaczenie i kompetencje na przykład hetmana wyraźnie w tym okresie wzrosły, i to zarówno w dziedzinie jurysdykcji (tak zwane artykuły hetmańskie), jak i polityki zagranicznej (hetmani mieli samodzielność w jej prowadzeniu na południowo- -wschodnim obszarze Rzeczypospolitej, łącznie z prawem utrzymywania własnych agentów na Krymie czy w Stambule). Tak więc i rozległa fortuna osobista, i uprawnienia związane z dowództwem nad armią decydowały o realnej wadze urzędu hetmańskiego. W mniejszym stopniu, ale podobnie, rzecz się miała z kanclerzem i podkanclerzym, podskarbim czy marszałkiem; dożywotnie nominacje dawały tym dostojnikom faktyczną niezależność od króla.
Wysunięcie się hetmana na czoło wszystkich urzędników koronnych i nadwornych było ściśle związane z licznymi wojnami, jakie Rzeczpospolita musiała prowadzić już w pierwszej połowie XVII wieku. Zmuszały one także do kontynuowania reform wojskowych, zapoczątkowanych jeszcze przez Batorego. Obok dawnej jazdy utworzono zaciężny autorament cudzoziemski, w którym służyli zresztą i Polacy. W 1637 roku powstał zaś korpus artylerii (osobno koronnej i litewskiej) z generałem, czyli „starszym nad armatą”, na czele. Siła ognia uległa wzmocnieniu; w pierwszej połowie XVII wieku wzniesiono także sporo fortyfikacji, zwłaszcza na ziemiach ruskich, gdzie miały trzymać w szachu buntujących się chłopów i Kozaków (Kodak). Działania wojskowe, prowadzone przez dowództwo polskie, charakteryzowała w tym okresie duża elastyczność taktyki, pozwalająca na osiąganie przy pomocy niewielkich stosunkowo sił szybkich i efektownych zwycięstw (Kłuszyn, Kircholm). Szwankowała natomiast sztuka oblężnicza.
Możliwości mobilizacyjne armii polskiej były niewielkie; wystarczy przypomnieć, iż w 1648 roku udało się początkowo powołać pod broń (jeszcze bez pospolitego ruszenia) zaledwie 15 000 ludzi, podczas gdy współczesna Szwecja mogła wystawić 40 000 żołnierzy, przeżywająca kryzys Turcja około 60 000, Rosja zaś około 130 000. Inna sprawa, że armie turecka czy rosyjska były niepłatne, podczas gdy ówczesna Rzeczpospolita (poza oczywiście formacjami pospolitego ruszenia) musiała zdobywać się na duży wysiłek finansowy, który by zapewnił odpowiednią liczebność i modernizację uzbrojenia. Zawodzili płatnicy; biedniejsi nie mogli sprostać rosnącym daninom na cele wojskowe (w samej Koronie – jak wynika z obliczeń Jana Wimmera – wzrosły one w pierwszej połowie XVII wieku czterokrotnie), bogatsi nie kwapili się z rozwiązywaniem kiesy w obawie, iż silna armia posłuży królowi za narzędzie w walce o wzmocnienie władzy monarszej. Jeśli obok świetnych wodzów występowali wśród wyższych oficerów ludzie pozbawieni zdolności organizacyjnych i dowódczych, wynikało to z powoływania na te stanowiska niemal wyłącznie przedstawicieli magnatem. Przy nominacjach ważniejsza bywała nieraz pozycja społeczna czy majątek (niepłatne wojsko bardziej ufało bogatym hetmanom, mogącym z własnej kieszeni pokryć żołd] niż faktyczne uzdolnienia. Tak więc również i na obronności państwa odciskała się ujemnie przewaga warstwy magnackiej.