W drugiej połowie października 1989 roku amerykańska agencja kosmiczna NASA wystrzeliła w przestrzeń kosmiczną sondę Galileo.
Misją Galileo było zbadanie Jowisza i jego księżyców. Swoją nazwę zawdzięcza włoskiemu astronomowi epoki średniowiecza, Galileuszowi, który wykorzystując zbudowany domowymi sposobami teleskop odkrył cztery księżyce Jowisza właśnie. Co ciekawe sonda początkowa miała być wspomagana paliwem rakietowym co wymuszało zamontowanie jej na kadłubie promu kosmicznego. Wkrótce jednak jeden z najnowocześniejszych wtedy promów Challenger uległ zniszczeniu, a cała jego załoga zginęła. Zmusiło to konstruktorów Galileo do wystrzelenia sondy w sposób bezzałogowy. Misja Galileo trwała kilka lat, a już w pierwszym jej etapie sonda niemal okrążyła Saturna wykonując liczne zdjęcia i pomiary tej planety.
Za kilka lat sonda zbliżyła się do Jowisza na tak bliską odległość, że wykonała zdjęcia komety uderzającej w jego powierzchnię. Jak wiele poprzednich misji NASA i ta nie odbyła się bez drobnej usterki. W momencie lotu sonda nie rozłożyła się prawidłowo stąd nie można było wykonywać zdjęć w kilku kierunkach. Pomimo drobnych usterek i niedociągnięć spowodowanych najprawdopodobniej długim okresem magazynowania sondy przez około 7 lat wykonywała ona liczne zdjęcia Jowisza przekazując wszystkie dane poprzez antenę o niskiej przepustowości na Ziemię. Zdjęcia pokazały, że na powierzchni tej planety znajdują się czynne wulkany czy ukryty pod warstwą lodu ocean. Obawiając się, że sonda, a dokładniej ziemskie bakterie, które mimo woli znalazły się na niej zainfekują atmosferę Jowisza, co spowodowałoby klęskę ekologiczną na niewyobrażalną skalę naukowcy we wrześniu 2003 roku zdecydowali się spalić Galileo w atmosferze planety.