Okres od sejmu rozbiorowego do Wielkiego upłynął pod znakiem sukcesów i klęsk ponoszonych przy próbach reform Rzeczypospolitej. Z myślą o nich sejm już w roku 1776 polecił opracowanie projektu kodyfikacji prawa. Dokonał tego Andrzej Zamoyski, współpracując z Joachimem Chreptowiczem i Józefem Wybickim. Ten ostatni ogłosił w 1777 roku utwór publicystyczny pod znamiennym dla ówczesnych tendencji tytułem „Listy patriotyczne”; domagał się w nich między innymi rozszerzenia uprawnień króla oraz poprawy sytuacji mieszczan i chłopów. Postulaty te weszły do projektu nowego kodeksu, którego rozpatrzenie sejm 1778 odłożył jednak na dalsze dwa lata. Wystarczyło to przeciwnikom do zmobilizowania konserwatywnej opinii szlacheckiej.
W akcji wziął udział zarówno nowy ambasador rosyjski Otton Stackelberg, niechętnie patrzący na usamodzielnianie się Stanisława Augusta, jak i nuncjusz papieski łan Andrzej Archetti. Był on żywo zaniepokojony zawartym w projekcie kodeksu zakazem apelowania do Kurii Rzymskiej. Wszystkie sprawy miał rozstrzygać miejscowy trybunał złożony z biskupów polskich i obradujący pod przewodnictwem nuncjusza. Organ ten kierowałby również całością życia kościelnego w Rzeczypospolitej; bulle oraz inne dekrety papieskie miały być publikowane w kraju dopiero po uzyskaniu zgody Warszawy. Katolicki nuncjusz zawarł z prawosławnym ambasadorem sojusz (Rzym przestrzegał Arehcttiego, aby ów układ nie wyszedł „nieopatrznie na jaw z naszą szkodą”), do którego przyłączyła się opozycja magnacka. Wspólnymi siłami udało się przekonać szlachtę, strasząc ją zwłaszcza wizją uszczuplenia władzy nad chłopami. W tej atmosferze sejm 1780 roku odrzucił projektowany kodeks, zakazując rozpatrywania go kiedykolwiek; towarzyszyły temu historyczne sceny darcia projektu i rzucania nim o ziemię.
W tymże roku wojska rosyjskie opuściły terytorium Rzeczypospolitej (po szesnastoletnim stacjonowaniu). Odtąd kontrolę ze strony Petersburga sprawował wyłącznie ambasador (wspomniany już Stackelberg), wygrywający antagonizm pomiędzy opozycją a stronnictwem królewskim. Skupiało ono, oprócz grona doświadczonych polityków, również grupę nowych senatorów, których Stanisław August powołał spośród średniej szlachty. Rodził się przyszły obóz patriotyczny, mogący również liczyć na poparcie światłego mieszczaństwa. Do opozycji magnackiej należeli ludzie typu Branickiego czy Rzewuskiego, nie mogący przeboleć upadku władzy hetmańskiej. Całością spraw wojskowych kierowała bowiem teraz kancelaria wojskowa króla, na której czele stał generał Jan Konarzewski. Nie udało się jednak rozbudować armii (w 1786 roku zaledwie 18 500 żołnierzy). Jej wartość bojowa nie była też zbyt duża (przewaga źle uzbrojonej kawalerii nad piechotą, brak zdyscyplinowania).
Ponieważ sejmy nie omawiały spraw zasadniczych, które wymagałyby jednomyślności, więc i odbywały się spokojnie, dość grzecznie wybierając do Rady Nieustającej tych kandydatów, których przedtem król uzgodnił z ambasadorem. Dopiero teraz zaczęła działać służba dyplomatyczna, choć z jci fachowością i lojalnością bywało różnic. Większymi sukcesami mógł się poszczycić Departament Sprawiedliwości; wyrokiem sądowym zapewniono egzekucję ze strony wojska, a i trybunały obradowały spokojniej. Wzrosły dochody skarbu, choć wciąż pozostawały daleko w tyle za potrzebami państwa. Nadal też Rzeczpospolita miała ujemny bilans handlowy, spowodowany barierą ceł praskich, nie przepuszczających polskiego eksportu (po pierwszym rozbiorze spadł dwukrotnie wywóz zboża przez Gdańsk). Dążąc do podniesienia produkcji rolnej zaczęto w coraz większej liczbie majątków wprowadzać oczynszowanie (dotyczyło to zwłaszcza dóbr magnackich).
Przemiany, jakie zachodziły w państwie, wydawały się jednak wielu, zwłaszcza spośród młodszego pokolenia reformatorów, zbyt powolne. Niektórzy z nich zdążyli już przejść przez szkoły Komisji Edukacji Narodowej (w jej ponad siedemdziesięciu szkołach średnich pobierało w latach 1781-1790 naukę około 17 000 uczniów rocznic). Inni, kończący studia za granicą, dotkliwie odczuwali kontrast pomiędzy stanem własnej ojczyzny a rozwojem gospodarczym miast, dochodami skarbu czy silą militarną innych państw ówczesnej Europy. Stanisław Staszic pisał: „Polska dopiero w wieku piętnastym. Cała Europa już wiek osiemnasty kończy”. Chęć szybkiego zlikwidowania tego kontrastu ożywiała serca i umysły działaczy Sejmu Czteroletniego, który u potomnych zyskał opinię Wielkiego, złapał i pasja reformatorska kazały im lekceważyć obiektywne trudności oraz geopolityczną sytuację Polski. Postępując za przykładem oświeconego króla, wprowadzili zagrożoną zewsząd Rzeczpospolitą „w stan dramatycznych wstrząsów, z których wyłaniała się coraz to lepsza forma rządu, aż państwo przestało istnieć” (Emanuel Rostworowski).