Humanizm polski sięga początkami głęboko w XV wiek, kiedy to dotarły do nas wypływy włoskie (idące często poprzez Węgry). Upowszechniała je książka, podróże na Półwysep Apeniński, przyjazdy włoskich uczonych, wśród których szczególnie doniosłą rolę odgrywała postać wychowawcy dzieci Kazimierza Jagiellończyka, dyplomaty i pisarza Filipa Buonaccorsiego, zwanego Kallimachem. Humanizm budził zainteresowanie przede wszystkim tekstami klasyków doby antyku, którego kult szerzył, ale również Pismem św. czy dziełami ojców Kościoła, przez co torował drogę wczesnej reformacji. lego recepcja wymagała dozy erudycji, wspartej ambicjami stanów i jednostek. Stąd też w przeciwieństwie do reformacji był to ruch elitarny, znajdujący zwolenników głównie w kręgach intelektualistów oraz wśród wyższych warstw społecznych.
Gruntował on poczucie wspólnej przeszłości historycznej, w której istotne miejsce zajmowały dzieje antyku. Do starożytności stale nawiązywano, raz na zasadzie kontrastu, czyniąc swymi przodkami plemiona, które ongiś bijały Rzymian (szlachta polska a Sarmaci), kiedy indziej zaś ciągłości (szlachta litewska wywodząca swój rodowód od Palemona oraz rycerzy rzymskich, którzy przed wiekami osiedlili się na terytorium Wielkiego Księstwa). W dziejach republikańskiego Rzymu znajdowano historyczną legitymację współczesnych zabiegów szlachty o hegemonię w państwie, w prawie rzymskim (zwłaszcza jeśli idzie o pozycję niewolników) – uzasadnienie poddaństwa chłopów. Nieliczni tylko (Frycz Modrzewski, arianie polscy) godzili z humanizmem protest przeciwko istniejącej krzywdzie społecznej oraz nierówności prawnej.
Renesans nie stanowił przełomu w pojmowaniu narodu; podobnie jak u schyłku średniowiecza, tak i w XVI wieku opierano go na wspólnocie mowy. Wybitny leksykograf Jan Mączyński pisał, że naród to lud „jednego języka”. Obok szlachty obejmował więc i chłopów; których synów spotykamy na krakowskim uniwersytecie.
W XVI wieku polszczyzna znacznie się upowszechniła. Pojawiła się w dokumentach prawnych; w roku 1543 po raz pierwszy wkroczyła do konstytucji sejmowych, a król pozwolił używać jej także w aktach procesowych. Rodzima terminologia występowała w nazwach związanych z kulturą materialną dnia codziennego; po polsku określano przedmioty, szaty, narzędzia rolnicze. Natomiast łacina pozostała nadal językiem wymiany kulturalnej, utrzymującym się w tych dziedzinach wiedzy, w których sprawy precyzji terminologicznej odgrywały istotną rolę (teologia czy filozofia). Język ojczysty, jeszcze tak chropowaty i prymitywny u Biernata z Lublina, doskonalił się pod piórem Mikołaja Reja, by osiągnąć szczyty perfekcji w utworach Jana Kochanowskiego i Mikołaja Sępa Szarzyńskiego. Niemałą rolę odegrali w tym również sami drukarze, których warsztaty powstawały głównie w Krakowie (Ungler, Wietor, Szarffenbergowie) oraz wszędzie tam, gdzie powołał je do życia mecenat mieszczański |Prusy Królewskie) oraz hojna protekcja magnacka i szlachecka (Brześć Litewski, Nieśwież, Pińczów, Lusławice itd.).Już w początkach XVI wieku ukazała się pierwsza polska książka (według jednych badaczy „Historyja umęczenia Jezusa”, zdaniem innych był to „Raj duszny” Biernata z Lublina, 1513).
Najoporniej szło wprowadzenie polszczyzny do szkolnictwa średniego i wyższego; język rodzimy królował w szkolnictwie parafialnym, które na przełomie XV i XVI wieku przeżywało rozkwit, podkopany zresztą postępami reformacji. Zamknęła przed językiem polskim swe wrota Akademia Krakowska, stał się on natomiast jednym z przedmiotów (ale nie językiem wykładowym) w gimnazjach protestanckich. Z tegoż obozu wyznaniowego wyszedł pierwszy przekład Pisma św. na polski (1552, 1563), pierwsza gramatyka języka polskiego (zawdzięczamy ją przybyłemu z Francji Piotrowi Statoriusowi), pierwszy słownik łacińsko-polski (dzieło arianina Jana Mączyńskiego) i wreszcie pierwszy hymn narodowy w postaci modlitwy za króla i Rzeczpospolitą, ułożonej przez poetę Andrzeja Trzecieskiego młodszego.
Choć już wówczas rodził się w historiografii wspomniany mit o pochodzeniu mieszkańców Rzeczypospolitej od Sarmatów, którzy ongiś zamieszkiwali stepy czarnomorskie (między Donem a dolną Wołgą), to jednak odgrywał on początkowo rolę integrującą, łącząc „tak różnorodne i różnojęzyczne elementy etniczne Rzeczypospolitej w jedną całość” (Tadeusz Ulewicz). Historiografia renesansowa stała się wielką szkolą patriotyzmu. Za miarodajną należy uznać tu opinię Joachima Bielskiego, dla którego miłość ojczyzny była główną przyczyną skłaniającą do spisywania jej dziejów.
Na szczytach elity intelektualnej rodziło się poczucie przynależności Polski do Słowiańszczyzny pojmowanej dwojako: jako grupa państw zamieszkanych przez Słowian i jako zbiorowość ludzka, mówiąca zbliżonym do naszego językiem, daleko łatwiejszym do zrozumienia od innych. Towarzyszyło temu rodzenie się świadomości związków z Europą jako wspólnotą nie tylko wyznaniową |bo opartą na szeroko pojmowanym chrześcijaństwie], ale również cywilizacyjną (tożsamość dziedzictwa kulturowego). Przymiotnik „europejski” spływał spod piór polskich autorów na długo przedtem, zanim pojawił się w dziełach ich zachodnioeuropejskich kolegów. Spowodowało to zapewne bliskie sąsiedztwo z azjatyckim Wschodem, reprezentowanym przede wszystkim przez Wysoką Portę.
O ile ludzie XVI wieku dobrze znali nazwę swej rodzinnej miejscowości, to już nie wszyscy z nich wiedzieli, w jakim kraju ona leży, a jedynie nieliczni mogliby nazwać część świata, w której znajduje się ich ojczyzna. Minimalny zaś zgoła procent byłby w stanie wykazać się wiedzą o innych kontynentach. Docierała ona do Polski skąpo i ze znacznym opóźnieniem (informacje o odkryciu Ameryki dopiero po kilku latach), podobnie zresztą jak do innych krajów, nic biorących bezpośredniego udziału w wielkich odkryciach geograficznych.