Napięta sytuacja gospodarcza, liczne strajki doprowadziły do zatargów z Rosją. Powołano nowe organizacje, przetrzebiono szeregi partyjne. Całością dyrygował Jaruzelski.
Niemożliwość dojścia do jakichkolwiek porozumień doprowadziło do decyzji wprowadzenia stanu wojennego. Radykalne wypowiedzi stron „Solidarności”, strajki dały władzy pretekst, ale i zmobilizowały stronę radziecko do postawienia ultimatum, że albo Polacy rozwiążą to swoimi siłami, albo Rosja pomoże rozwiązać problem. Interwencja wojska obcych mogła zakończyć się krwawymi walkami, jak na Węgrzech czy w Czechach. Mogło to doprowadzić do śmierci wielu ludzi zniszczenia kraju.
Wybrano więc mniejsze zło pamiętając o nie zapomnianej doktrynie Breżniewa. Już na zjeździe IV Plenum KC PZPR 16-18 października 1981 roku funkcję I sekretarza KC PZPR objął W. Jaruzelski. W jego rękach złożono podjęcie decyzji o rozwiązaniu sytuacji. Jeszcze w listopadzie Jaruzelski spotkał się z prymasem J. Glembem, jednak nie osiągnięto żadnego kompromisu. Nadal strajkowano, a na wodach Bałtyku odbywały się manewry „Zapad 81”. Na 17 grudnia zaplanowano wielkie manifestacje i nadciągały święta. Państwo ogarnął rozkład, strajkowali nawet studenci. Dlatego też w nocy z 12 na 13 grudnia przegłosowano wprowadzenie stanu wojennego. 13 grudnia władzę w kraju przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON), w której główną rolę odgrywali W. Jaruzelski, gen. Czesław Kiszczak i gen. Florian Siwicki. Wprowadzono stan wojenny, co oznaczało zakaz strajków i jakichkolwiek zebrań czy demonstracji, wprowadzenie godziny policyjnej, przerwanie połączeń telefonicznych, ograniczenie swobodnego poruszania się po kraju, kartki na żywność. Internowano sześć tysięcy osób, najbardziej czynnych w działalności opozycyjnej, jak i niektórych byłych działaczy partyjnych, w tym E. Gierka.
Cały ten fakt był dla społeczeństwa wielkim szokiem. Nawet zagranica nie zaprotestowała natychmiast, dopiero po kilku dniach rozpoczęto falę protestów i nawoływań do przywrócenia tego, co było, jednak czasu nie można cofnąć.